LAZY SUNDAY

Kolejny raz witam się z Wami po długiej przerwie! No cóż - obiecywałam poprawę, ale i tym razem się nie udało. Powodów jak zawsze jest mnóstwo, ale tym razem są one na pewno dużo poważniejsze, niż ostatnio. Tak czy inaczej z dnia na dzień jest coraz lepiej i mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy! I tu znów należą się Wam ogromne  podziękowania, że mimo wszystko nadal o mnie pamiętacie. Dziękuję!

A co u mnie? Jak pewnie większość z Was wie, od września mieszkam już na stałe w Warszawie. Po prawie czterech miesiącach mogę śmiało powiedzieć, że była to doskonała decyzja i dawno nigdzie nie czułam się tak dobrze. Żałuję tylko, że czas bieganie tak szybko i jest go zdecydowanie mniej, niż w Lublinie. Niestety w ciągu tygodnia nie mogę sobie pozwolić na zdjęcia, a w weekendy najczęściej można mnie zastać w dresie i bez make-up'u (idealna sytuacja do zdjęć!). Ostatecznie mimo leniwej niedzieli udało mi się w biegu cyknąć kilka zdjęć. A jak to jesienią bywa - znów najchętniej sięgam po rzeczy w czarnym kolorze i choć wiem, że na ulicy jest mnóstwo podobnie, a nawet lepiej ubranych dziewczyn, to cieszę się że znów mogłam powyginać się przed obiektywem - strasznie mi tego brakowało! Za tydzień wracam na kilka dni do domu rodzinnego, więc obiecuję nadrobić zaległości i pojawiać się tu odrobinę częściej. Trzymajcie się ciepło! 

jacket - no name  |  fur vest - romwe.com  |  pants - zara  |  scarf - h&m  |  bag - parfois  | 

 ankle boots - shoelook.com (Willie Black)